wtorek, 2 września 2008

Moja rzeczywistość, której nijak nie uda mi się przekazać słowami

Kolejny dzień jak z bicza strzelił... to zaskakujące, ale siedzenie w domu sprawia, że czas płynie mi szybciej niż wtedy kiedy siedziałem w pracy - a i tam miałem wrażenie, że upływa mi bardzo szybko.
Zaczyna mnie przerażać fakt, że jest już wrzesień. Rozesłałem kilkanaście CVek i puki co - żadnej odpowiedzi...
A co poza pracą (wolę nazywać przeglądanie ofert i odpowiadanie na nie pracą, bo nie myślę wtedy o sobie w kategoriach nieroba)? No w zasadzie nic - podjąłem próbę nawiązania nowych znajomości na Romku (dla niewtajemniczonych - chodzi o www.gayromeo.com). Tomek twierdzi, że powinienem się gdzieś ruszać - ale ja nie mam znajomych. Nie mam też ochoty nigdzie wychodzić.
W sobotę poszedłem na Nowy Świat - dałem się namówić Tomkowi. W pewnym poczułem, że nawet chcę. Chcę poczuć się znów jak dawniej... pochodzić między ludźmi.
Ale kiedy tam już dotarłem miałem ochotę jak najszybciej wrócić i pójść spać. Czuje się kompletnie bezradny, bez wpływu na tą sytuację. Zniknęło jedyne coś co podtrzymywało moje złudzenie o niezależonści... moje własne pieniądze.
I co z tego, że mam świadomość, że 70% myśli które mi się teraz pojawiają to wynik mojej osobowości - bierono-zależnej? Co z tego?! Skoro to moje myśli, moja rzeczywistość której nijak nie uda mi się przekazać słowami. A nawet jeśli - to co z tego?

poniedziałek, 1 września 2008


Ile czasu upłynie zanim wezmę się w garść i zacznę maksymalnie intensywnie szukać pracy? Tak się przyzwyczaiłem, że mam pracę - od czasu szkoły średniej pracuje non-stop, czyli już 7 lat - że teraz kiedy nie mam pracy czuje się jakbym był na urlopie, który nieuchronnie się skończy - bez żadnej inicjatywy z mojej strony. Od czasu do czasu dochodzi do mnie, że tak nie będzie i w innych (prawdopodobnie "normalnych") warunkach mdlałbym już ze strachu, że nie pracuję. Zawiesiłbym studia - zrezygnował z ubezpieczenia, zmienił mieszkanie na tańsze. A tak spokojnie przeglądam oferty - wysyłam CV, gdzie mi pasuje... jestem wybredny jakbym widział i potrafił nie wiadomo co.
Rozmawiałem dziś z kolegą - a w zasadzie z człowiekiem z którym widziałem się może 2-3 razy. Doszedłem w tej rozmowie do wniosku, że moje wykształcenie jest ciekawe - ale nijak się ma do moich doświadczeń zawodowych... I co?
Acha - rozmawiałem dziś ze znajomym prawnikiem. Okazało się, że nie obowiązuje mnie umowa lojalnościowa z mojej ostatniej firmy... skoro mi nie zapłacili to mogę szukać pracy w tej samej branży - szkoda, że jeszcze nic takiego nie znalazłem :( Jak się okazuje do badań klinicznych ciężko się dopchać :)