wtorek, 20 kwietnia 2010

Życie - daj odpocząć!


Zdaje się, że postawiłem pierwszy mały kroczek w stronę dorosłości. Od tygodnia myślę o tym, że muszę się zakręcić wokół własnego miejsca zamieszkania. Biłem się głównie z myślą, że bardzo trudno mi będzie wynająć pokój po tylu latach mieszkania, co prawda nie samodzielnego, ale jednak we własnym - bo właściwie tak je traktowałem - mieszkaniu. Nadludzkim wysiłkiem mógłbym wynająć kawalerkę, ale wtedy z pensją początkującego psychologa musiałbym chyba funkcjonować o chlebie marki "Grosik" z Carrefoura czy innego Tesco..., a popijać Oranżadą z Biedronki. W jednej bądź drugiej opcji mogę zapomnieć na ten moment o szkoleniu z psychoterapii... żebym nawet stawał na rzęsach przy tej pensji nie zorganizuję 40.000zł w 4 lata :o( No... może to jednak właśnie tak ma być. Może życie musi mnie teraz tak doświadczyć, abym nauczył się wybierania priorytetów. Tylko ŻYCIE - błagam Cię - DAJ ODPOCZĄĆ i daruj mi jakichś dodatkowych rewolucji. Ja na to nie mam siły.

Pozdrawiam nocnie.

sobota, 17 kwietnia 2010

Homoseksualizm.org.pl - dzięki! :)

Zapewne są jakieś powody, dla których nagle przypomniałem sobie o blogowaniu. Wszak w działaniu człowieka rzadko można mówić o przypadku. Niemal zawsze jest jakiś motyw - choć bardzo często nieświadomy. Na początku, gdy zabierałem się zapisanie byłem w tzw. kryzysie... Zamiast przyjaciół? Może... ale, przyjaciele zwykle zajmują jakieś stanowisko, radzą, wyrażają swój punkt wiedzenia - i dobrze, taka ich rola.
Wracając do motywu. Dlaczego właśnie wczoraj zabrałem się ponownie za pisanie? Nie bez znaczenia jest moja kontuzja, która spowodowała, że spędzam teraz masę godzin w domu, a więc jest czas. Ale czasu nie sposób wypełnić Internetem - przesiadywaniem na Gayromeo, czytaniem kolejnej wiadomości o śmierci kolejnej obcej mi osoby w katastrofie tutki. Nie sposób też wypełnić go snem, czytaniem książek... Kiedy czasu jest dużo i wyczerpują się już wszelkie sposoby na wypełnianie go czymkolwiek, wówczas człowiek zostaje sam z sobą.... SAM - bez względu na to, czy w mieszkaniu kręci się ktoś jeszcze. Kontuzja stawu skokowego - niby nic nadzwyczajnego. Tysiące ludzi codziennie skręca sobie kostki... Nagle zaczynam sobie zdawać sprawę, że wystarczy chwila i czy tego chcę czy nie moje życie zaczyna wyglądać zupełnie inaczej niżbym sobie tego życzył. Nagle uświadamiasz sobie, że równie dobrze mogłeś wsiąść do samolotu, który po prostu spada, a Ty nie masz najmniejszego wpływu na to, że tym samym kończy Twoje plany, wizję tego czym jesteś, byłeś, będziesz...
Dlaczego wróciłem do pisania - może właśnie dlatego, że coś się kończy...
Może, dzięki homoseksualizm.org.pl, który umieścił linka do bloga, znajdą się ludzie, którzy razem zemną potowarzyszą mi w tym "kończeniu" (się? ... ciśnie się na usta).

piątek, 16 kwietnia 2010

200 lat później...

Ano niemal jak 200 lat później. Była przerwa w pisaniu, bo być musiała. Od ostatniego pasta zmieniło się dużo...
1) zmienił się tytuł - bo zadaje się, że o większej złości już mówić nie mogę. Nareszcie przeszła faza rozpaczy za tym co utracone i tym co nieosiągnięte. Teraz cieszę się z tego co mam, a mam się z czego cieszć, gdyż (patrz punkt 2):
2) mam pracę w zawodzie - fakt zarabiam ledwo tyle mogę się utrzymać (no a poza tym jak na początkującego psychologa mogło być gorzej). A w pracy mam klientów, których konsultuje psychologicznie, a czasem - gdy czuje się na siłach - wchodzę z nimi w kontrakt terapeutyczny...
3) no właśnie - otóż wszystko co za mną, wszystko co tak bardzo mnie bolało, teraz wykorzystuję, jako własny bagaż doświadczeń. Z dużo większym szacunkiem podchodzę do sibie, a z jeszcze większą tolerancją do innych. Często mówię swoim klientom - "MY ludzie tak mamy".
4) Dość odważnie mogę powiedzieć, że przymierzam się do wyprowadzki... w końcu nic inny tego za mnie nie zrobi. Ale - strasznie trudno będzie mi zostawić to wszystko (choć przecież nikt nie powiedział, że nie będę tu wracał - ktoś musię się opiekować całą trzodą). Skąd ta odwaga i poważny zamiar - daje mi ją zmęczenie... bardzo lubię Tomka, to dobry człowiek i bliski przyjaciel. Ale ja już naprawdę chcę pobyć sam... nawet jeśli moje wynajęte mieszkanie nie będzie tak luksusowe... Puki co ciągle dojrzewa. Jest coś jeszcze co daje mi odwagę (patrz punkt 5.)
5) Przyjaciele - tak... nie wiem czy to słowo zbyt na wyrost, ale w końcu czuje, że nie jestem sam. W pracy znaleźli się ludzie, którzy nadają na tych samych falach co ja. Mam przemożna wrażenie, żeby gdybym tylko potrzebował ich pomocy, mógłbym na to liczyć. Ostatnio jestem unieruchomiony w domu i... po raz pierwszy w mojej karierze zawodowej ludzie spracy spontanicznie odwiedzili mnie w domu, aby sprawdzić co ze mną. To było bardzo miłe.
6) .... koniec blogowania na dziś - idę szukać mieszkania w internecie.

Ps. No... więc gdybyście słyszeli coś o kawalerce do wynjęcia to dajcie znak!