piątek, 22 sierpnia 2008



Bardzo słodko śpi kotuś... śpi - bardzo mu zazdroszczę tego co robi zwykle. Od jakiegoś czasu mam możliwość dorównywania mu w ilości snu na dobę. Jak tak dalej pójdzie to pewnie będę nawet lepszy - bo on przynajmniej od czasu do czasu chodzi jeść i pić. Ja co prawda też, ale ostatnio zdarza mi się otworzyć lodówę i dojść do wniosku, że nie ma tam nic czego zjedzenie sprawiło by mi przyjemność...
Głupie nie? Nigdy bym nie pomyślał, że nawet do jedzeniu trzeba widzieć sens... bo inaczej człowiek je tylko wtedy, gdy robi mu się niedobrze z głodu, tak jak mi dzisiaj.

Ale o co chodzi? No właśnie doszedłem do wniosku, że nie wiem od czego warto zacząć.

...

Próbuje sobie odpowiedzieć, jak mogłem dopuścić do sytuacji w której po ponad 6 latach w moim odczuciu udanego związku czekam sam w domu na swojego chłopaka, który całkiem szczerze - z chcę wierzyć nieudawaną skruchą - wyznał mi, że spotyka się z innym chłopakiem. Generalnie zadaje mi pytanie: dlaczego się smucę? przecież przez większość czasu jest ze mną?

Wiem, że nie mam prawa nic robić - bo on prawdopodobnie doszedł do wniosku, że już nie warto być ze mną - że z nim będzie mu lepiej. I pewnie ma racje. Ja nie dam mu już tego co on mu da... bo ciężko jest mi patrzeć mu w oczy, ciężko jest mi z nim rozmawiać o czym innym jak tylko o tym jak się czuje... ale żeby się już nie powtarzać to zazwyczaj po prostu milczę lub płaczę lub śpię... bo kiedy w jakiś sposób uda mu się zmobilizować mnie do mówienia - to mówię... tylko szczerze. A potem jestem zdziwiony, że słyszę od niego to wszystko czego wcześniej się domyśliłem...

Czy wyrzuciłem to z siebie? Nie... wszytko jest skomplikowane i pewnie nikt nie ma ochoty tego słuchać... łącznie ze mną. Ale blog wszystko przyjmie.

Brak komentarzy: