środa, 29 października 2008

Coaxil chyba działa


Wczoraj byłem u psychiatry - 2 raz. Tym razem doktor wyglądał bardziej przystępnie, mimo, że nadal nie sprawiał na mnie profesjonalnego wrażenia. W każdym razie zwiększył mi dawkę leku - do 3 tabletek dziennie. Nie daltego, że coś jest źle w tej farmakoterapii tylko dlatego, że taka jest dawka docelowa.
Spytał mnie dlaczego nie chodzę do terapeuty jak deklarowałem (nie wiedział, że deklarowałem bo nie wyobrażałem sobie jakiej kolwiek formy psychoterapii u niego) - odpowiedziałem, że uważam, że na tym etapie nie jest mi potrzebna psychoterapia, która jeszcze lepiej pozowli mi zrozumieć to co się teraz dzieje w moim życiu, między Nami itd... bo ja rozumiem tą sytuację całkiem nieźle. Oczywiście - psychoterapia pomogłaby mi zrozumieć to jeszcze lepiej niż bardzo dobrze - tylko zadaję sobie pytanie: PO CO??? Wszak muszę pamiętać, że kosztem udziału w psychoterapii jest rozważanie na setki sposóbów owej sytuacji. A tego rozważania mam już aż za natto, więc... sam rozumiesz.
Co poza tym. Wczoraj wieczorem On nie spytał się jak było u lekarza. I dobrze, naraziłby nas na kolejną kłótnię (wszak ostatnim razem po mojej relacji z sesji usłyszałem od niego, że usłyszałem od tego psychiatry to co chciałem usłyszeć - czyt. usłyszałem to co On nie chciał, abym usłyszał). Zamiast tego obejrzeliśmy sobie film science fiction - Andromeda. Zapowiadał się nieźle - ludzie giną masowo i szukamy przyczyn. Jednak później okazało się, że za dużo w tym wątków i za dużo fantazji (w końcu to też miało być science, a nie tylko fiction).
No i kotek (fuck! automatycznie przyszła mi teraz myśl, że oczywiście ten mały pedałek też ma udział we współczuciu dla NASZEGO (sic!) kota) - miał wczoraj operację oczka, tzn. amputację. Ale całkiem nieźle sobie radzi. Narkozę zniósł stosunkowo nieźle, a teraz działają jeszcze środki przeciwbólowe - więc pewnie jeszcze niecierpi. Mam nadzieję, że tak już pozostanie. W gruncie rzeczy, czasami myślę, że kot to najbliższa mi osoba. I czasami zazdroszczę mu zdolności 100%go milczenia.
Ps. Zaproszono mnie na rozmowę kwalifikacyjną w charakterze trenera :-D Na jutruo. Ściskaj kciuki!

Ps. Czy wiecie, że w Stanach ten lek kosztuje 35$ za 30 tabletek, a ja płacę za niego 15zł ;-) Oczywiście z 50% zniszką - resztę płaci NFZ, ale kurcze! nawet gdybym płacił 30 to. 6 razy taniej!

Brak komentarzy: