sobota, 25 października 2008

Ocean... myśli


"Siedzę zanurzona w ocenanie wanny (...), siedzę zanurzona choć woda ostygła. Na moich ramionach jak podciętych skrzydłach. Tylko z moich myśli Ciebie zmyć nie mogę...", a dalej Kasia Klich śpiewa, że to "miłość za toksyczna, by mogła przy niej wytrwać"... Smutne, ale zdrowe. Normalni ludzie nie trwają przy miłości, gdy czują, że jest tosksyczna. Bo wyczuwają poskurnie, że zatruwa nie tylko ich, ale i objekt ich miłości..., a to już się kłuci z jej ideą. Bo przecież nie rani się osoby którą się kocha. Justyna Steczkowska śpiewała znowu, że najmocniej rani się tych których się kocha. Dlaczego po prostu nie odejdę, dlaczego tak bardzo mi zależy? Dlaczego? Jestem przecież jedyną osobą, która wieży, że to się uda - a to ciągle jeszcze o jedną za mało ;(
Byłem dziś na szkoleniu w Lambdzie. No i dobrze - oderwałem się trochę, przypomniałem sobie, że warto coś robić dla innych - bo dawanie daje więcej radości niż branie. A poza tym skoro mam już jakąś tam wiedzę, to było by nie OK, gdybym chciał ją zatrzymać tylko dla siebie. Wiem - praca w telefonie zaufania może być męcząca psychicznie - ale przeciesz sztuką jest nie pracować tylko sobą, ale głównie narzędziami jakie się posiada... odważny jestem nie? No... niestety wiem, że tylko dlatego, że w domu ostatnio jest spokojniej, a i leki robią swoje. Jak długo tylko będę w stanie milczeć nad tą grą? A jeśli ja będę (bo leki) to jak długo on to wytrzyma?
No i dlaczego coraz częściej zaczynam myśleć, że on nie gra? Dlaczego tak bardzo chcę się oszukiwać?

Brak komentarzy: