wtorek, 24 lutego 2009

Wariat! Zwariowałem i niech tak zostanie.

Chce wieżyć, że to nie sen. W Piątek na dyżurze pojawił się chłopiec... Student. 23 lata. Urody nieprzeciętnej. Rozmawialiśmy chwilę... pomyślałem, że skoro dyżur się kończy to może warto spróbować kontynuować rozmowę przy piwie. Wypiliśmy po 2.
Nie potrafiłem przestać go słuchać. Wszystko o czym mówił było tak pełne pasji i optymizmu. Radości i otwartości. Zaproponował wizytę u niego. Rozmawialiśmy. I nic więcej... Może poza tym że dystans między nami mimo nieśmiałości się skracał. Ale dlaczego byłem nieśmiały... Czy to jest właśnie onieśmielenie? Nie mogłem przestać o nim myśleć. Spotkaliśmy się w niedzielę i poniedziałek. Mogłbym patrzeć na jego uśmiech miesiącami, na to jak rozmawia latami. Jestem z niego dumny... Z tego kim jest, z tego że sobie radzi. Że jest zupełnie inny niż ja. Niechce już nic więcej... Czuje, że stało się cos w co nigdy nie wierzyłem. On jest cudowny - i ma najpiękniejsze imię na świecie. Mariusz, Mariuszek... Kochany Niedźwiadek. Jest prawie 3 w nocy - a ja nie chce dziś spać.

Brak komentarzy: